wspomnienia ze studiów

wykonano | 27.05.2011 dodano | 25.08.2015

buła , studia

dodał(a): Profil użytkownika Barbara Skórzak

Za Parkiem Matejki usytuowana bokiem do ulicy Narutowicza biblioteka. Biblioteka Uniwersytetu Łódzkiego, czyli BUŁ albo BUŁA jak w skrócie mówiliśmy. Tam wówczas odbywało się większość zajęć związanych z filologią polską, ze studiami, które, na które się dostałem. Oczywiście były zajęcia przy Uniwersyteckiej, to tam językoznawcy mieli i były jeszcze w dwóch innych miejscach, ale większość powtarzam, tam się odbywało. Pisałem pracę u cudownej pani profesor, pani profesor Stefanii Skwarczyńskiej. Mówię z największym szacunkiem o , i z największą, najcudowniejszą pamięcią o Pani Profesor. Pisałem o królu Edypie, dwóch inscenizacjach króla Edypa, yyy Helmuta Kajzara w Łodzi w Teatrze Jaracza i dziewięć lat wcześniej, w Teatrze Starym w Krakowie Lidii Zamkow z Leszkiem Hertegenem w roli Edypa. Tamtego przedstawienia nie widziałem, łódzkie widziałem dziewięć razy, ale dzięki pani spicjent z Krakowa, pani Wójcickiej, to chyba mama Jacka Wójcickiego, udało mi się właściwie to przedstawienie zobaczyć, bo ona odtworzyła na scenie wszystkie sytuacje, tam w Krakowie, i miałem zdjęcia pana Wojciecha Plewińskiego, znanego fotografa „Przekroju”, także z tamtego spektaklu Lidii Zamkow. Jakbym widział tamten spektakl, i hołd pani Wójcickiej składam, dziś ja wspominając, w ten sposób. Ale cudowną opieką darzyła mnie i nas, dziesięć osób seminarium, pani profesor Stefania Skwarczyńska, która w rewelacyjny sposób potrafiła prowadzić nas, nie dając do odczucia, że nami kieruje. To było swego rodzaju misterium, bo ona z nami rozmawiała o pewnych problemach związanych z pracą każdego z nas. Raz dłużej, raz krócej, raz rozmawiała z dwoma osobami, raz z pięcioma, w czasie seminariów. I dopiero na dole, w tejże BULE uświadamialiśmy sobie, że Stefa, bo tak się ją określało, że Stefa nas po prostu odpytała, co zrobiliśmy przez tydzień, ale zrobiła to tak gustownie, i tak delikatnie, że nie dała odczuć, że właściwie niewiele ktoś zrobił. A umiała tak podziwiać , jeśli ktoś poczynił postępy, ze naprawdę każdy pragnął, jak najwięcej pracy włożyć. To byli wielcy profesorowie, no przecież ona była, uczniem profesora Kleinera, wybitnego Juliusza Kleinera, o którym ona nam opowiedziała anegdotę, jak Kleiner przybył na kolejny wykład i mówi: wiecie państwo byłem ostatnio w Berlinie i ja nie myślałem, że jestem tak znany. Idę sobie Underdenlinger, to ładna taka ulica, główna – mówi, a tu wychodzi z bramy taka wymalowana panienka , taka z piękną dulafką w dłoni i mówi do mnie: Kleiner. To trzeba było być wielkim człowieka, to w ten sposób sobie opowiedzieć, i jak się, a zresztą wiele anegdot jest i o pani profesor Stefanii Skwarczyńskiej, o tym jak yyy profesor Hrabec powiedział, że ona nie potrafi bułki ugotować a co dopiero tort zrobić i tydzień później wjechał na wykład profesora Hrabca tort, wniosła go pani profesor Stefania Skwarczyńska. Także działy się, działy się piękne rzeczy, i dział się tam również przykry wypadek, przykry, który nauczył mnie oby więcej jeszcze dystansować się od polityki. Sześćdziesiąty ósmy rok, marzec. Zaczynamy strajkować. Wieczorem tłum ludzi w Bibliotece Uniwersyteckiej, około ośmiuset osób. Kiedy rano obudziłem się na swoim kożuchu takim, leżąc na poboczu auli ówczesnej, ktoś krzyknął: ludzie, policzmy się. Z tego tłumu zostały sto czterdzieści cztery osoby ranne. I było to zaprzeczenie czegoś, co później przyniosło Polsce sukcesy, mam na myśli Solidarności. Nie poczuliśmy widocznie wtedy tejże Solidarności, chociaż co do źródeł inspirowanych, źródłem inspiracji wydarzeń marcowych, no można by dziś wiele dyskutować i zostały one właśnie sprowokowane przez Grupę Moczarowców i to już dziś wiadomo. Ale to nie jest tematem moich, moich wspomnień, także oczywiście natychmiast rozeszliśmy się do domów. Czasami korzystając z usług taksówkarzy, którzy bezpłatnie rozwozili nas po domach . Czy oni robili to bezpłatne Zostawmy to w domyśle. Może, może nie zawsze. Może nie wszyscy. Oczywiście nie, nie oskarżam tutaj tego zawodu. Także to było dziwne, że ilekroć tam wchodziłem, to ogarniało mnie jakieś takie wewnętrzne szczęście. Ilekroć wchodzę do tego budynku przy Matejki. Teraz jest wejście gdzie indziej, teraz jest tutaj. Wejście jest dla pracowników. Tylko. Ale ilekroć wchodziłem tym dziś wejściem dla pracowników, ogarniał mnie spokój, ogarniała mnie chęć czytania iii. Tam były szczęśliwe chwile, kiedy siedząc przy takim stoliczku małym , siedząc przy takim małym stoliczku, otrzymywałem książkę i potrafiłem ją czytać.

Autor: Agnieszka Barczyk
Licencja: Creative Commons

zgłoś naruszenie zasad

komentarze
w pobliżu
Szukaj
zobacz również

I tu także przy Matejki w Bibliotece Uniwersyteckiej broniłem pracy magisterskiej. Tam pani profesor Stefania Skwarczyńska miała swój gabinet. Z pracy otrzymałem piątkę. Pani profesor Kamińska równie...

więcej

nam nie przeszkadzało, że to było daleko za miastem, bo było w lesie. Ale było pięknie i wtedy tam żaden, żaden tam ośrodek rekreacyjny, nic tam nie było, Myśmy mieszkali nad samym tym, nad samym tym ...

więcej

Studia, odbyłem na Uniwersytecie Łódzkim, na filologii polskiej. To były lata ’57 ’62 Siedzibą naszego wydziału były sale na ulicy Lindleya – od Narutowicza boczna, a potem dopiero przenieśliśmy się ...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa