wspomina
Bogdan Chibowski
ur. 28.09.1956
BIOGRAFIA
Pracownik przemysłu dziewiarskiego w Łodzi w zakładach "Feniks" oraz "Harnam". Z wykształcenia rzeźnik. Od dwudziestu lat pracuje jako listonosz Poczty Polskiej.
odsłuchaj
Jestem niejako trzecim pokoleniem osób pracujących w przemyśle dziewiarskim w Łodzi. Moi dziadkowie pracowali w obecnej Lenorze. Kiedyś to się nazywało po prostu Tasiemki. Zarówno babcia, jak i dziadek. Dziadek był napychaczem czy kimś w rodzaju takiego majstra czy ustawiacza maszyn właściwie. A moja mama była dziewiarką. Pracowała w "Feniksie" - w dawnym Zubrzyckim, tylko to na Matejki były zakłady. No i ja później dołączyłem do niej jako trzecie już pokolenie. Już w nowym Feniksie w ...
więcej
odsłuchaj
Byłem jednym z grupy szesnastu osób, która przyjmowała z Włoch najnowszy wtedy zestaw maszyn do produkcji skarpetek. Matejki tak zwane - dwucylindrowa maszyna. Odbieraliśmy je razem z Włochami, więc uczyliśmy się od tych, którzy byli z tymi maszynami zapoznani do sedna. Uczyli nas, jak obsadzać, powiedzmy, selektory, prowadniki, igły. Zapoznawali nas z całą budową maszyny. Pokazywali, jak się ustawia systemy. To było zupełnie coś innego, bo z zawodu, z wykształcenia jestem rzeźnikiem...
więcej
odsłuchaj
Mama wracała po pracy uchodzona, jakby na to nie patrzyć. Bo to była praca osiem godzin i właściwie tylko piętnaście minut można było usiąść, jak była ta przerwa śniadaniowa. A tak to, to właściwie cały czas się kursowało z jednej strony na drugą i zawasze było: a to nitka, a to to igła, a to coś innego. I łaściwie te osiem godzin było za krótkie. Inna rzecz, że faktycznie polubiłem tą pracę. To był huk, to był kurz, to, to była trudna praca.
Jak przyszła bawełna, to dywanem się ścieliła. Tak...
więcej
odsłuchaj
Tak! Tak! Grupa nas się spotkała wtedy szesnastu osób i byliśmy oddani do dyspozycji mistrzowi, majstrowi. I on po prostu pokazywał nam, jak się robi, co się robi. Dostaliśmy sprzęt do przyuczenia, ale każdy musiał se później kupić swoje cęgi, swoją pęsetę, swoje takie prywatne wyposażenie, które by było trochę lepsze od tego tak zwanego standardowego. Pewnie, że to się szukało po bazarach. Nie było wtedy internetu, więc nie można tego se było tak kupić. Na przykład z Włochami żeśmy się dogadali...
więcej
odsłuchaj
Badaczka: A jaka była relacja pomiędzy pracownikami a majstrem?
BCH: Dobry kumpel? Tak! To by był pan Leszek. Do dzisiaj pamiętam. Pamięta się tylko dobrych ludzi, zdaje mi się, tak właśnie. Naprawdę fachowiec pierwszej wody. On był kiedyś ślusarzem gdzieś tam i przypadku trafił do nas, do naszej grupy. Ale to był fachowiec, do którego nawet dzisiaj z szacunkiem bym po prostu się odnosił, bo potrafił prawie że maszynę na słuch zrobić, jak to się mówi. Był taki Walenty. Ten miał tylk...
więcej
odsłuchaj
Mieszkałem na ulicy Kaszubskiej. To jest w bok ulicy Limanowskiego. Byliśmy specyficzną uliczką. U nas na rogu pan Franciszek List miał piekarnię. I to była piekarnia, gdzie zaopatrywała się cała okolica: ks. Brzóski, Limanowskiego, Wąska, Piwna. No, aż z Piwnej ludzie przychodzili. Zabawne było to, że w piątek wieczorem pod piekarnią ustawiała się kolejka, żeby mieć świeży, ciepły chleb na sobotę i niedzielę. To byliśmy my faworytami pod tym względem. Mieszkałem w kamienicy pod numerem 11....
więcej
odsłuchaj
W tamtych czasach po prostu niczego nie było. Przez to, że my byliśmy w Feniksie, a oni w zakładach mięsnych, mieliśmy towar, który był w jakiś sposób wymienialny na rynku, więc znowuż mogliśmy sobie z nimi zagadać i wtedy mogliśmy dokonać wymiany tam produktów - oni nam, powiedzmy, udostępnili czy pomogli zakupić na przykład sprzęt turystyczny, a my pomogliśmy im w dostarczeniu rajstop, pończoch, które tak samo były deficytowym produktem na rynku. W tych latach '80 to przecież była właściwi...
więcej
odsłuchaj
Opuszczałem zakłady mięsne ze względu na zarobki, ale Feniks to już, można by powiedzieć, że ze względów politycznych. I tak się niestety też działo bo, ta nasza "Solidarność" nie zawsze była solidarna wobec wszystkich. Jako, że my byliśmy członkami organizacji młodzieżowej, czyli przedprogiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, więc oni w jakiś tam sposób nas powolutku, ale systematycznie dyskryminowali. Po jednej czy drugiej ścinie z tymi bojownikami, bo to byli bojownicy. To n...
więcej
odsłuchaj
Światopogląd - to jedno. Ten kościół właściwie włażący w każde..., w byle jaką imprezę. Wszędzie ten czarnych stał i z tym kropidłem. Nie! To mi się bardzo nie podobało i nie podoba mi się nadal. Zresztą myślę, że kościół jest gorszy od mafii, jakby na to nie patrzył. Ale to jest moje zdanie. I to chociażby był jeden z podstawowych takich sporów, o co żeśmy się kłócili. Później wytykanie: to było złe, a to oni chcą zrobić dobrze, tylko że im wychodziło to jeszcze gorzej...
więcej
odsłuchaj
Obsługiwałem totex. To taka maszyna do stabilizacji. To również suszarki bębnowe, gdzie po prostu tkanina schodząca na przykład z kalandrów była nawijana na tokę. Toka podjeżdzała pod suszarkę i albo poszła na totexie i od razu była stabilizowana na odpowiednią szerokość, albo po prostu była suszona i dopiero szła do farbowania. Jedna sztuka właściwie to trzy, cztery razy wracała na suszarkę. Bo najpierw przychodziła surowa bawełna, więc ona była pozbawiana tej łuski, więc była prana, była zmięk...
więcej
odsłuchaj
Badaczka: A jakby pan miał porównać warunki pracy i atmosferę w Feniksie i w Harnamie?
B.CH: Uuu. Niewspółmierne. To nie miało nic wspólnego. Powiedzmy z kwestią socjalną, BHP czy troską o pracownika już chociażby na tym poziomie. Ubranie robocze czy narzędzia, czy coś, to niewspólnierne Tu już był po prostu ten wczesny nasz kapitalizm, tutaj w Harnamie. Gdzie każdy chciał na wszystkim zaoszczędzić. Nie było jakiegoś, powiedzmy, BHP. Przychodził BHP-owiec, robił szkolenie i na tym ...
więcej
odsłuchaj
Ludzie dostawali od razu świadczenia emerytalne, przedemerytalne. Gros tych, co odchodziło. Ci, co tam pracowali, to byli ludzie, którzy mieli po czterdzieści lat stażu i z reguły na tych maszynach. I w momencie, gdy mu się otworzyła furtka, że może odejść, dostać jakąś odprawę i dostać jeszcze te wcześniejsze świadczenia emerytalne - a wtedy prawie każdy dostawał, kto tylko spełniał warunki, że tam miał ileś lat pracy i pięćdzieciątka czy tam w granicach - to uciekało wszystko, kto chciał. A ta...
więcej
odsłuchaj
Ludzie też byli różni, bo na przykład raz przyszedł taki, Było ogłoszenie, że przyjmą do pracy, no i przyszedł, stanął, popatrzył i mówi: "Co tu można ukraść?". Po co nam tacy ludzie? Dlatego mówię, była nas garstka, ale była akurat grupa ludzi, która w jakiś sposób się selektywnie dobierało. Kto tam nie wytrzymywał kondycyjnie czy powiedzmy sprawy rodzinne go w jakiś sposób pochłonęły - odchodził. Na jego miejsce był nabór. Kilku, kilkunastu przychodziło, się dopytywało, oglądało. Maj...
więcej
odsłuchaj
Podoba mi się parę tych fabryk, które zostały w jakiś sposób zaadaptowane na lofty, na jakieś biurowce czy nawet na hotele, jak tutaj na Łąkowej. I coś, co było kiedyś szare, bure, takie brzydkie - jakby na to nie patrzeć, to było brzydkie. Dzisiaj wyczyszczona ta cegła, wypiaskowana, zrobiona. Zagospodarowane to wnętrze budzi podziw i szacunek. W tym momencie, ale te parę zakładów jeszcze, które opuszczone zostały... no co, szkoda. I właściwie nie mam pomysłu na to jak, jak to zagospodarować bo...
więcej
odsłuchaj
Każdy z nas musiał sobie jakoś poradzić. Szreg na przykład został fotografem. Otworzył sobie swoje atelier fotograficzne. Zresztą on jeszcze za czasów ZMS-u był takim naszym organizacyjnym fotografem. I w momencie, jak się to zaczęło nam w Feniksie walić, on po prosty z tych pieniążków - bo tam bywały odprawy - z tych pieniążków sobie właśnie wynajął atelier. Właściwie kupił na Przędzalnianej taki na parterze pokój z kuchnią i to przerobił sobie na atelier fotograficzne i przez p...
więcej
Zakład składał się z kilku części. Podstawową częścią, w której ja na co dzień przebywałem, to był mimo wszystko biurowiec, czyli ta część zakładu, która w zasadzie miała bardzo mizerny wkład na samą ...
więcej
Wspomniałem o tym radiowęźle. Radiowęzłem na początku, wtedy, kiedy ja rozpoczynałem pracę, był… zarządzała nim pani Ewa. To była sekcja technik audiowizualnych. Pracowały tam, o ile pamiętam d...
więcej
W samym zakładzie to, co ja wykonywałem, to były proste rzeczy – naprawianie telefonów wtedy, kiedy on spadł, potłukł się, albo trzeszczała słuchawka. Podłączanie nowych telefonów w trakcie reor...
więcej
Struktura zakładu była dość prosta, dlatego że wtedy nad zakładem było ministerstwo. W ministerstwach były zjednoczenia, potem był komitet łódzki, komitet zakładowy z dyrektorem, który mógł być w part...
więcej
Ta reforma w zakładzie polegała na zwolnieniu części załogi i na zwolnieniu także tej części pracowników, którzy nie byli zatrudnieni wprost przy produkcji, czyli odbiło się to na pracownikach biurowy...
więcej
Sama praca w Feniksie była przyjemna na pewno z powodu zarobków, bo to jest chyba najważniejsza chyba motywacja do tego, żeby chętnie pracować i wydajnie. Natomiast były działy produkcji, gdzie była b...
więcej
Społeczność zakładu była fajna dlatego, że wtedy kiedy ja pracowałem, ci ludzie mieli bardzo dobre kontakty miedzy sobą. Mówiliśmy sobie „dzień dobry” na korytarzach, mówiliśmy sobie opróc...
więcej
Stołówka była też ciekawym elementem pejzażu zakładu dlatego, że myśmy mieli tam organizowane jako pracownicy bardzo dużo różnych imprez. Na przykład mieliśmy organizowany Dzień Dziecka. Może nie bezp...
więcej
Były wyjazdy na różne wycieczki i były wyjazdy też do zakładowego ośrodka wczasowego, który posiadaliśmy w Kołobrzegu. Niestety środki finansowe zakładu i funduszu zakładowego na tyle się kurczyły w d...
więcej
Związki zawodowe także dbały o nas dlatego, że była kasa zapomogowo-pożyczkowa. Należałem do tej kasy zapomogowo-pożyczkowej i to było coś, co ludzi też bardzo integrowało ze sobą, dlatego że z tych f...
więcej
Ciekawostką jest, że w Feniksie, w podstawowej organizacji partyjnej byli znamienici, jak na tamte czasy, członkowie. Członkiem komitetu zakładowego był Mieczysław Rakowski, były premier z czasów PRL-...
więcej
Mówiąc o panu Rakowskim jeszcze mogę powiedzieć tylko tyle, że tych wizyt było kilka i na tym się skończyło. Organizacja partyjna też utkwiła mi w pamięci w takim dziwnym epizodzie, który przeży...
więcej