Opowieści z miasta włókniarek #2
Zbieramy historie mówione od byłych łódzkich włókniarek i włókniarzy. Prosimy, by opowiedzieli nam o swoim życiu, pracy, o dawnej włókienniczej Łodzi. Opowieści przybywa, a wraz z nimi - rozmaitych punktów widzenia, opinii, doświadczeń. Rozmówcy - choć przebyli różne drogi życiowe - o pewnych zdarzeniach opowiadają jednak podobnie.
Uchylamy rąbka tajemnicy.
Poniżej fragment historii Pani Ewy, która przez 25 lat pracowała w Zakładach Przemysłu Jedwabniczego “Pierwsza”:
To był zakład wielopokoleniowy, jak większość włókienniczych, to był zakład wielopokoleniowy. Po prostu z pokolenia na pokolenie ludzie szli. Bo mój tata pracował na przykład na dziewiarni jako dziewiarz, moja babcia pracowała na oddziale szwaczki była majstrową, tak to się kiedyś mówiło na oddziale szwalni, ja poszłam - pracowałam. Mojego męża na przykład rodzina cała jest z “Pierwszej”, wszyscy pracowali w tym zakładzie, moja teściowa, mój teść, mojego męża siostra, mój mąż i ja. Cała rodzina w “Pierwszej”.
Jak się to zaczęło chylić ku upadłości, jak zaczęło padać włókiennictwo, to było straszne dla niektórych rodzin, bo praktycznie wszyscy tracili pracę. Jak u nas zaczęły się redukcje i na przykład został zwolniony mąż i żona. Tak. Oboje tracili pracę. Dzieci były, a tu no wszyscy idą na bruk. Ogromne bezrobocie, rejestracje w Urzędach Pracy, oczekiwanie na pracę i nic nie było, nie było co znaleźć. To były straszne czasy, w momencie kiedy to zaczęło upadać.
Przypominamy, że wciąż poszukujemy osób związanych z przemysłem włókienniczym, które chciałyby podzielić się z nami swoją opowieścią.
Prosimy o kontakt pod numerem telefonu:
- 605 048 040 (Izabella Alwingier)
- 604 306 589 (Joanna Kocemba)
- lub na adres mailowy: wlokniarki@topografie.pl
Projekt dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.