26.09.2021

Spotkanie z bogiem - odpowiedź na raport o "udanej transformacji"

Ilustracja wpisu Spotkanie z bogiem - odpowiedź na raport o "udanej transformacji"

 

Spotkanie z bogiem

Różni są bogowie – w rozmaitych mitologiach spotkamy dobrotliwych starców, złośliwych żartownisiów, czasem też srogich władców podziemi. Trudno stwierdzić, którą kategorię wyższych bytów mieli na myśli działacze młodzieżówki „Nowoczesnej”, nazywając tak niedawno prof. Leszka Balcerowicza w mediach społecznościowych przy okazji spotkania Campus Polska. Zastanawiamy się też, czy takim samym bogiem pan profesor był dla wszystkich, bo chyba nie traktował swoich podopiecznych jednakowo. Pretekstem do kolejnej dyskusji na ten temat okazała się prezentacja tak zwanego raportu „Łódź. Transformacja gospodarcza miasta po 1989 roku” na ostatnich Igrzyskach Wolności w Łodzi.

Jako autorki i autorzy książki „Wielki przemysł. Wielka cisza. Łódzkie zakłady przemysłowe 1945-2000” (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Stowarzyszenie Topografie, Łódź 2020) chcemy wyrazić swoją fundamentalną niezgodę na treści zawarte we wspomnianym raporcie autorstwa dr Arkadiusza Sieronia, wydanym przez Fundację Obywatelskiego Rozwoju. Przede wszystkim sprzeciwiamy się publikowaniu szkodliwych tez o jakoby jednoznacznie pozytywnym przebiegu łódzkiej transformacji gospodarczej z lat 90. XX wieku. Swoje stanowisko opieramy na wiedzy pozyskanej dzięki wieloletnim badaniom, kwerendzie archiwalnej, dogłębnej analizie materiałów źródłowych i zebraniu historii mówionych od byłych pracownic i pracowników upadłych zakładów.

Raport?

Trudno polemizować z czymś, co w istocie jest zbiorem przypadkowych danych, okrągłych wypowiedzi i zupełnie losowo dobranej literatury. W raporcie zabrakło przede wszystkim rozpoznania większości dorobku łódzkiego środowiska naukowego z ostatnich trzech dekad, obejmującego badania sytuacji społecznej, gospodarczej czy urbanistycznej naszego miasta, a to właśnie te badania pozwalają spojrzeć na łódzką transformację z zupełnie nowej perspektywy i wyjść poza wytarte schematy sporu na ten temat.

Mowa o niezwykle skomplikowanym, złożonym procesie, którego nikt wcześniej nie przeprowadzał (tego zresztą nikt prof. Balcerowiczowi nie odmawia) i uzasadnione są pytania o przebieg, o sposoby przeprowadzenia transformacji oraz o przyczyny tego, co w Łodzi uwidoczniło się w sposób szczególny. Mamy na myśli: ponad 100 tysięcy bezrobotnych w jednym mieście, enklawy biedy, falę samobójstw, masową emigrację zrywającą sieci społeczne, utratę wielomilionowego majątku narodowego. To są fakty, którym zaprzeczyć nie można. Minęło ponad 30 lat od rozpoczęcia tych zmian, a w tym czasie wyrosło już nowe pokolenie badaczy i badaczek różnych dyscyplin, dla których wydarzenia te są historią, a jedyne doświadczenie, jakie mają ze schyłkiem PRL-u i latami 90. XX wieku to najczęściej bieda własnych rodziców.

Jako badacze mamy prawo oceniać te wydarzenia historyczne, tak samo jak, nie przymierzając, reformy Władysława Grabskiego z 1924 roku. Tak się składa, że w kwestii polityki gospodarczej Polski Władysław Grabski i Leszek Balcerowicz to najważniejsze postacie XX wieku, obaj wzięli na siebie wielką odpowiedzialność, a kolejne pokolenia mają prawo zrewidować ich działania.

Cel czy środek?

U źródeł prywatyzacji leży między innymi nacjonalizacja po II wojnie światowej. W owych czasach nie był to proces kojarzony jedynie ze Związkiem Radzieckim, państwa zachodnie również ochoczo przejmowały całe gałęzie przemysłu. W zasadzie większość stronnictw politycznych w podziemiu niepodległościowym, w okupowanej przez III Rzeszę Polsce, zgadzało się, co do konieczności nacjonalizacji wielkiego przemysłu i również narodowcy chcieli upaństwowienia gospodarki. Warto o tym pamiętać, gdy wyzywa się krytyków procesu prywatyzacji od „komuchów”.

Istnieje natomiast, dość paradoksalnie, pewien punkt wspólny procesów nacjonalizacji i prywatyzacji, przeprowadzonego niemal pół wieku później. Tym wspólnym punktem jest kurczowe trzymanie się wyznaczników ideologicznych. W latach 40. i 50. XX wieku władze komunistyczne uważały, że trzeba znacjonalizować cały przemysł, niezależnie od jego skali, a więc wszystko i jak najszybciej. W związku z tym państwo przejmowało nawet niewielkie zakłady, które według ówczesnego prawa nie powinny być znacjonalizowane. Dyrekcje Centralnych Zarządów, potem Zjednoczeń, nie wiedziały co z tym fantem począć, więc wiele fabryk po prostu niszczało. W latach 90. XX wieku uznano natomiast, że trzeba sprywatyzować wszystko i jak najszybciej, niezależnie od faktycznego stanu danego przedsiębiorstwa i jego możliwości. W wyniku tego procesu stało się to, co się stało.

A czymże w istocie powinna być prywatyzacja? Otóż powinien być to środek do osiągnięcia pewnych celów, a nie cel sam w sobie. Celem może być na przykład bardziej efektywne gospodarowanie, a więc przekazanie przedsiębiorstwa czy fabryki prywatnej inicjatywie, która z ekonomicznego punktu widzenia może gospodarować sprawniej. Mówi o tym tzw. prawo Savasa. W zamian za przekazany majątek państwo powinno otrzymać godziwe pieniądze. Nie są to stwierdzenia kontrowersyjne.

Jeśli spojrzymy na prywatyzację łódzkich zakładów pracy, okaże się, że powyższy model, choć oczywiście jest jedynie teoretyczny, nie został zrealizowany niemal w żadnym przypadku, a udane prywatyzacje potwierdzają tę regułę. Wspomniany Emanuel Savas jest autorem książki “Prywatyzacja. Klucz do lepszego rządzenia”, przetłumaczonej na język polski i wydanej w dużym nakładzie w Polsce przez Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne już w 1992 roku. Znajdziemy tam opis szeregu zagrożeń związanych z denacjonalizacją i praktyczne sposoby postępowania. Konfrontacja książki nieprzejednanego zwolennika wolnego rynku, Savasa z polską rzeczywistością lat 90. XX wieku może okazać się dla tutejszych doktrynerów wolnego rynku co najmniej kłopotliwa. Czy w ich oczach Savas jest więc komunistą?

Historia magistra vitae

Naiwnością jest stwierdzenie, że uczymy się na błędach z historii. Nie oznacza to jednak, że nie należy próbować. Doświadczenie polskiej transformacji jest dość unikalne i na pewno jest to jeden z najważniejszych procesów gospodarczych w Europie ostatnich dekad. Wskaźniki gospodarcze rzeczywiście pokazują znaczącą zmianę w poziomie życia w Polsce pomiędzy rokiem 1989 a rokiem 2021. Trzeba jednak zadać pytanie: czy było do tego potrzebne 100 tysięcy bezrobotnych łodzianek i łodzian? Czy to jest ten słynny „nawóz historii”?

A może warto dociekać dalej i zapytać wreszcie: gdzie byłaby dziś Polska i gdzie byłaby Łódź, gdyby nie nastąpiła tak gwałtowna deindustrializacja i masowe zwolnienia z pracy? Co by się stało gdyby prywatyzacja została przeprowadzona skutecznie i celowo? Gdyby nie zerwano ciągłości myśli technicznej, kadra inżynierska nie wyjechała w świat, a majątek narodowy budowany przez dwa pokolenia Polaków nie przepadł? Czas najwyższy wyjść poza opowieść o czarno-białej opozycji brzydkiego PRL-u i świetlanych szans które przyniósł kapitalizm. Rzeczywistość jest bardziej złożona.

Światowy mainstream nauk ekonomicznych jest już w zasadzie zgodny, że ekonomia bez socjologii nie ma większego sensu. Pokazały to już doświadczenia Wielkiego Kryzysu. By zapobiec takim katastrofom, jak w latach 30. XX wieku, państwa ratują wielkie zakłady pracy, aby uniknąć klęski społecznej i kosztów ekonomicznych, które pociąga za sobą zdestabilizowanie życia tysięcy rodzin. Dlaczego odmówiono jakiejkolwiek pomocy łódzkim przedsiębiorstwom? Co więcej, dlaczego im PRZESZKADZANO w tym, by przestawiły się na nowe tory i zyskały konkurencyjność? I dlaczego nie mamy prawa zadawać takich pytań, jak zdawał się sugerować prof. Balcerowicz podczas spotkania na Igrzyskach Wolności? Ekonomia to żywa nauka, która zmienia się i ewoluuje, próbując tłumaczyć nam skomplikowane zjawiska zachodzące w globalnym świecie. Jeśli ktoś tkwi mentalnie w doktrynach amerykańskich z lat 70. XX wieku, to, delikatnie mówiąc, nie jest na bieżąco.

Pamiętajmy, że na świecie jest jeszcze wiele krajów o olbrzymim sektorze etatystycznym i ograniczonym wolnym rynku. Co wtedy, gdy społeczeństwa i władze tych krajów będą chciały przeprowadzić transformację gospodarczą? Z czyich doświadczeń będą korzystać? Na czym będą mogli się oprzeć? Mają prawo poznać odpowiedzi, tak samo jak byłe łódzkie włókniarki, których życie zawodowe zakończyło się gwałtownie, a państwo nie dotrzymało obietnic, które złożyło im wcześniej.

Wrażliwość

O tym, jak duża była skala chaosu związanego z prywatyzacją łódzkich zakładów przemysłowych przekonujemy się dziś w naszej codziennej pracy, kiedy poszukujemy zniszczonych i zagubionych archiwów, kiedy pomagamy dziesiątkom ludzi odnaleźć akta potrzebne do ustalenia stawki emerytalnej, a przede wszystkim kiedy zbieramy pełne emocji wywiady od osób, które w tamtym okresie traciły zatrudnienie i jakąkolwiek nadzieję na przyszłość – “Tyle samobójstw było wtedy, pani nie ma pojęcia. (...) Te wszystkie tragedie w Łodzi przez to, że nie było pracy. Przemysł padł i nie było pracy. Nie tylko włókienniczy, ale handel i inne. Wszystko to padło i ludzie nie dawali sobie rady. (...) Moja koleżanka też popełniła samobójstwo. Tu pracowała.” – tak okres transformacji wspominała jedna z naszych rozmówczyń.

W naszym zespole obecne jest szerokie spektrum poglądów na ekonomię, sprawy społeczne i polityczne, różne są wizje państwa i oceny przeszłości. Łączy nas chęć merytorycznej rozmowy, potrzeba zadawania pytań i poszukiwania na nie odpowiedzi. Oczekujemy, że dyskusja o łódzkiej transformacji będzie prowadzona poważnie i z szacunkiem dla ludzi, którym w jej wyniku zawalił się świat. Raport opublikowany przez Fundację Obywatelskiego Rozwoju na pewno poważny nie jest. Czas zacząć sięgać po bardziej złożony i wrażliwy obraz rzeczywistości i nie godzić się na budowanie opozycji między interesami gospodarczymi i społecznymi. Jedne i drugie dotyczą ludzi. Ekonomia głównego nurtu za jedno z najważniejszych wyzwań w XXI wieku uważa walkę z nierównościami społecznymi. Jak na tym tle wypada łódzka transformacja gospodarcza?

dr Agata Zysiak, dr Marcin Szymański, Joanna Kocemba-Żebrowska, Marta Madejska, Wiesława Różycka-Stasiak, Ewelina Kurkowska, Michał Gruda - autorzy książki "Wielki przemysł, wielka cisza. Łódzkie zakłady przemysłowe 1945–2000"

Zdjęcie tytułowe: Andrzej Wrzesień 30.07.1981 r.

komentarze
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa