Związki zawodowe

lata | 1990 dodano | 25.04.2020

zakłady im. duracza

dodał(a): Profil użytkownika Rafał

Związki zawodowe zajmowały się, problemami poszczególnych ludzi. Ktoś miał problem powiedzmy z mieszkaniem, ktoś miał problem z kierownikiem, czy majstrem, majstrową, to mógł iść, bo związki zawodowe, to nie było to, że jest pokój związek zawodowy. Tam była jakaś koleżanka, tam był jakiś kolega, tam był pan, który był bardzo sympatyczny, no i, no nie mogę sobie z tym poradzić, chciałem pracę zmienić, ale on, on mi nie pozwala, chciałbym, coś załatwić, nie pozawala mi, czy, czy można. I wtedy wiadomo, idę do miłego pana, a ten pan negocjuje powiedzmy z kimś, tak, nie wiem szerzej, nie wiem, może były większe problemy, nie było chyba takich problemów, że kogoś chcieli wyrzucić, kogoś chcieli zwolnić i trzeba było interweniować, nie. Wtedy było nawet tak, że pracę każdy musiał mieć i pamiętam, to nam się nie mieściło w głowie, że pracę dla człowieka znajdywano. Nawet jeśli ta osoba nie była potrzebna. Pamiętam, że była pani, która musiała pracować i dla niej powstała funkcja, że będzie drugą brygadzistką na przykład, czy drugą zastępcą majstra. I tak sobie chodziła. Nas to wtedy śmieszyło, ale być może tak miało być, bo wtedy partia była i jeśli ktoś się zgłosił, zresztą wtedy wiadomo, że nie mogło być ludzi bez pracy, chyba że ktoś sam chciał nie pracować. Wolny strzelec, nie chce pracować, nie poszedł na bezrobotny, no bo nie było bezrobocia. Być może i było, ale nie mogło być bezrobocia. Także pracę każdy mógł dostać, taką nawet która nie była potrzebna, bo ta osoba nie była potrzebna, wiedzieliśmy o tym, że nie była potrzebna, ale praca musiała być. Ale o takiej działalności związku zawodowego jakieś spektakularnej nie wiem, bo są przypadki, kiedy rzeczywiście ten związek, bo my tak myślimy, że związek zawodowy rzeczywiście musi być tak jak sąd. Tego nie pamiętam albo nie wiem po prostu. Czasem ktoś mówił: no pójdę do związku zawodowego. Na przykład pamiętam, że koleżanka, nie mogła dostać wczasów, i bo nie mam, bo to, to prowadziły związki zawodowe, dział socjalny, związki zawodowe, no chcę jechać, nie mogę, a przecież nie byłam ze trzy lata. Okazało się, że inna osoba jeździła co roku, bo ktoś to jej załatwiał, a ona nie mogła. I wtedy właśnie zgłosiła się do związków i jej przyznano. Taka interwencja była możliwa, bo tak to nie, nie i koniec. To co wiem, to co pamiętam.

Autor: Joanna Kocemba
Licencja: Creative Commons

zgłoś naruszenie zasad

komentarze
w pobliżu
Szukaj
zobacz również

Pracę rozpoczęłam w siedemdziesiątym drugim roku, to znaczy to nie była praca typowo zarobkowa, bo to była szkółka przy zakładach. Szkółka która trwała dwa lata, przy zasadniczej szkole zawodowej i pr...

więcej

Zakład Przemysłu Dziewiarskiego im. Teodora Duracza, Delta. Miał kilka oddziałów. To była szwalnia, farbiarnia, przędzalnia, dziewiarnia i każdy mieścił się gdzie indziej. I nie pamiętam już ile osób,...

więcej

Nie jest to lekka praca, chociaż to były już czasy takie lżejsze, już nie było aż takiego,  takiego trudu ludzie nie ponosili jak kiedyś, takiego wyzysku nie było, takiego przymusu pracy nie było...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa