Wymiana, wentylacja i nawilżanie powietrza

lata | 1980 dodano | 24.01.2020

arelan

dodał(a): Profil użytkownika Rafał

Tak to, powiedzmy sobie, warunki pracy, jeszcze może przy tym mogę podać... Teoretycznie mówiono, że coś tam z tym powietrzem należało się robić, bo teraz to mam taką wiedzę, żeby tą wełnę prząść, to tam musi być temperatura, nie ma jakiejś granicy, ale nie może być zimno, musi być te dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa stopnie minimum. Można dojechać nawet do trzydziestu stopni na tej sali. Trochę ludziom ciężko jest, ale w tym przedziale nic się nie będzie... Pod jednym warunkiem, że wilgotność powietrza nie spadnie poniżej sześćdziesięciu pięciu procent. Przy sześćdziesięciu jeszcze jakoś się pociągnie chwilowo, jak tam jest spadek, bo nie wiem, jak są takie upały po czterdzieści stopni, to zazwyczaj te instalacje nie wytrzymują. Nie ma, nie było, nie jest to pełna klimatyzacja z chłodzeniem, bo to jest rzadko stosowane. Głównie w tych laboratoriach, tam jest wymagane ze względu na pomiary, że muszą być wykonane w temperaturze dwadzieścia stopni, plus minus dwa, i przy wilgotności sześćdziesiąt pięć procent, plus minus dwa procent. Więc tam restrykcyjnie musi być, obowiązek, natomiast normalnie jest prowadzona wymiana, wentylacja i nawilżanie tego powietrza właśnie, tą wilgotność właśnie. Tam były jakieś wentylatory, coś tam to pchało, nawilżania nie było, bo nawilżanie ma taką trochę dodatkową funkcję. Nawilżanie powietrza polega na tym, że się tam wtryskuje strumień wody, który rozpylany jest i ona, ta woda odparowywuje. Jeżeli odparowywuje, to zabiera ciepło, czyli częściowo chłodzi. To nie jest tak jak chłodziarka, ona, jeżeli na zewnątrz będzie czterdzieści w słońcu, to ona nie zrobi dwadzieścia dwa, ale do tych dwudziestu ośmiu, siedmiu potrafi zbić tą temperaturę jednak. Wtedy nie było nic takiego. Były jakieś tam nawiewy, wywiewy tego powietrza (…). Zimą się pracowało w swetrach, bo było zimno, a latem to zakład hektolitrami dostarczał wodę do picia, bo się lało z ludzi na tych halach wtedy. I obowiązkowo było, pamiętam, taka woda mineralna, ja tego nie lubię pić, bo nie lubię wody, ona była słona. Nie pamiętam, jak się nazywa, ale była słona. Ja mówię, nie, słona, nie przełknę. Ale to hektolitrami szło, bo to w takich buteleczkach było, w skrzynkach, to samochody szły latem. Nie było co prawda takich upalnych, jak w tej chwili, że tylu dni, to był jakiś tam krótki okres. Ale wahania temperatury w tamtych zakładach to były od siedemnastu może stopni, chyba niżej nie było, do trzydziestu paru mogło być. I pracowali ludzie, bo nie mieli innego wyjścia. 

Autor: Ewelina Kurkowska
Licencja: Creative Commons

zgłoś naruszenie zasad

komentarze
w pobliżu
Szukaj
zobacz również

Jak tak przeglądałem sobie te wszystkie oferty, to głównie tam były ustawione, mistrz zmianowy albo czasami ładniej to nazywali kierownik zmiany, ale to wszystko była praca na trzy zmiany. Ja natomias...

więcej

To nie było rzucenie na głębokie wody, bo w tym dziale technologicznym to ja sobie mogłem z tymi osobami, które już pracowały, porozmawiać, one mnie wprowadziły jakby w temat. Zresztą ja już troszkę t...

więcej

Rzgowska 17a. To był taki... wchodziło się z ulicy, dosyć daleko od tej ulicy odsunięty parterowy budynek, gdzie były praktycznie portiernia i kadry, dlatego że, powiedzmy sobie, jak ktoś został wyrzu...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa