Była szkoła przyzakładowa

Więc była szkoła przyzakładowa na ulicy Drewnowskiej i... (…) Miałem takie tendencje troszkę do... Jeżeli chodzi o włókiennictwo, tam jakieś, z tego się tutaj nawet śmiali ze mnie, że jako chłopak to nie powinien się z tego... ale to mnie interesowało. Interesowało mnie, jak powstaje oczko, jak powstaje dzianina, takie różne pierdółki. I później tak się stało, że przyszedł okres, że trzeba było już szukać jakiejś szkoły, to akurat było ogłoszenie, i dostałem się do tych zakładów tam. I tak, że akurat zajęcia szkolne i później tam mnie skierowali, poszedłem sobie do technikum o profilu ogólnowłókienniczym. To znaczy się, od początku, kiedy wiedziałem... plus poszczególne etapy, aż do momentu, gdzie jest gotowy wyrób. Tak to wyglądało mniej więcej. 
Nie to, że ktoś mnie zmusił czy coś, tylko po prostu ja... Ja pamiętam, miałem sąsiada i miał taką ramkę fajną i robił na przykład takie kwiatuszki na, tego... I mi się to spodobało, to w ogóle z niczego, bo tam się odpowiednio składało sploty w ogóle z przędzy i fajnie wychodziła taka łączka, nie. I to nawet takie coś pierwsze zrobiłem mamie na tam jakiś prezencik, ale on był bezwartościowy, bo to był zrobiony przeze mnie, także to nie tego... I tak się później. A w związku z tym, jeżeli chodzi o to, że do szkoły w sierpniu od razu nie poszedłem, w z związku z tym, że chciałem się obsunąć, a wiedziałem, że takie były możliwości, bo tam podpowiedziała mi pani sekretarka w szkole, że: „Szkołę pan skończy zasadniczą i będzie pan chciał się uczyć, może pan się uczyć tam. Skończy pan technikum i będzie pan chciał iść na studia, pójdzie pan sobie na studia.” Tak to wyglądało, takie były realia wtedy. Szkoła była trzy lata, ta przyzakładowa, i później trzy lata technikum.