Reforma

lata | 1980 dodano | 23.01.2020

feniks

dodał(a): Profil użytkownika Rafał

Ta reforma w zakładzie polegała na zwolnieniu części załogi i na zwolnieniu także tej części pracowników, którzy nie byli zatrudnieni wprost przy produkcji, czyli odbiło się to na pracownikach biurowych. Było zamieszanie, spore było zamieszanie, dlatego że to zamieszanie uważano, że zupełnie niepotrzebnie, że zakład do tej pory dawał sobie świetnie radę, w związku z czym wystarczyło, żeby działać tak samo jak poprzednio i na pewno byłoby wszystko dobrze. Ja nie mam w taj chwili zdania na ten temat, wtedy było nam przykro, dlatego że na centrali telefonicznej pracowało nas sześcioro i w którymś momencie kierownik dostał nakaz zwolnienia jednego etatu, czyli zwolnienia także jednej osoby. Ponieważ byłem najmłodszym pracownikiem stażem, obawiałem się że to ja zostanę zwolniony, ale się okazuje, że moja praca, zachowanie w zakładzie była na tyle doceniona, miałem chyba dobre oceny. Udało się, że ja zostałem, zwolniona została osoba, która... Powiem tak: wydaje mi się, która zasługiwała na to, że może odejść. Nie to, że należało się, bo to jest zawsze jakiś problem, jak ktoś odchodzi z pracy pozbawiony, ale możemy mówić, że to była osoba, która miała też aspiracje na stanowisko trochę wyżej płatne, osoba, która skończyła właśnie studia i mogła znaleźć dużo lepsze zatrudnienie. Czyli słusznie, czy nie, to już nie będziemy do tego wracać... Powiem tylko tyle, że na koniec tej reformy, bo ona trwała przez lata i było, jak powiedziałem, nas na początku sześcioro, to zostało nas pięcioro, potem czworo, a w końcu zostałem ja sam. Pracowałem jako telefonistka, pracowałem jako osoba naprawiająca telefony, pracowałem jako osoba interweniująca w przypadku dużych awarii. No i powiem tak, że generalnie rzecz biorąc, jak dyrektor obiecywał, że jeżeli w danym zakładzie, w danym biurze, czy w danym pokoju było troje, czworo, to jeżeli ktoś odejdzie, to pieniądze, który szły na pensję tej osoby, która odchodzi, będą rozdzielone na te osoby, które zostaną i będą miały więcej płacy, będą większe wynagrodzenia. I to było spełniane, także to nie była czcza obietnica, natomiast budziło to pewne jednak opory w samym biurze i także później na produkcji, bo to dotyczyło to też przemodelowania pewnych takich działów obsługowych, tak jak dział energetyczny, gdzie głównego elektryka zawsze wspomagało dwóch lub trzech elektryków na noc, a także w sobotę i w święta, bo musiały być takie dyżury. Natomiast były też takie przepisy, które twierdziły o tym, że elektryków na zmianie musi być dwóch, bo jeżeli jeden wchodzi do szafy wysokiego napięcia, to musi mieć asekurację. Tak stanowiły przepisy. A potem się okazywało, że jeżeli trzeba było kogoś zwolnić, to elektryk... najwyżej nie wejdzie do tej szafy, bo jest sam, ale na zmianie być musi jeden. W takich sytuacjach zaczęły istnieć jakby takie firmy zewnętrzne, czyli obsługa już nie odbywała się na poziomie zasobów zakładu pracy, tylko na poziomie zasobów zakładu, który robi usługi prowadząc je z zewnątrz.

Autor: Ewelina Kurkowska
Licencja: Creative Commons

zgłoś naruszenie zasad

komentarze
w pobliżu
Szukaj
zobacz również

Jestem niejako trzecim pokoleniem osób pracujących w przemyśle dziewiarskim w Łodzi. Moi dziadkowie pracowali w obecnej Lenorze. Kiedyś to się nazywało po prostu Tasiemki. Zarówno babcia, jak i dziade...

więcej

Byłem jednym z grupy szesnastu osób, która przyjmowała z Włoch najnowszy wtedy zestaw maszyn do produkcji skarpetek. Matejki tak zwane - dwucylindrowa maszyna. Odbieraliśmy je razem z Włochami, więc u...

więcej

Badaczka: A jakby pan miał porównać warunki pracy i atmosferę w Feniksie i w Harnamie?  B.CH: Uuu. Niewspółmierne. To nie miało nic wspólnego. Powiedzmy z kwestią socjalną, BHP czy troską o pr...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa