Nie wiem, kto to nazwał przemysłem lekkim

lata | 1980 dodano | 01.11.2018

kobiety , pożary , przemysł lekki , sprawy techniczne , tkacze

dodał(a): Profil użytkownika melaine koina

U mnie na sali były same tkaczki. Natomiast na starych tkalniach to się trafiali mężczyźni jako tkacze. Ale na palcach pani policzy. Z pięć procent. Z tego, co ja pamiętam. Przykładowo jak było pięćdziesięciu tkaczy na sali, to dwóch, trzech mężczyzn było, tkaczy. Bardzo mało, bardzo mało. A na przędzalniach to powiem pani, że nie spotkałem przędzarzy. Ale to prządki. Na przędzalniach to nie, nie - same kobiety przeważnie.

I to ciężka praca była, bardzo ciężka. Jak ktoś mówi, że to był przemysł lekki, to nie wiem, kto to nazwał przemysłem lekkim. Osiem godzin przechodzić, nie usiądzie, obsługując czternaście krosien. Ja mówię o "Saurerach". Czy nawet sześć krosien takich mechanicznych, czółenkowych to pani po ośmiu godzinach wychodziła. Jakby po ziołach. Bo huk straszny. Zapylenie sali. A bo bawełna pyli. I omiataczki jak zaczynały od pierwszego krosna codziennie, to doszły do końca i od nowa, następna zmiana od nowa, bo by pani krosna nie zobaczyła. Tyle tej waty powstawało. A ta wata wszędzie. Na takich ceregrach to jak lont było. Jakby się zapaliło, to pali się jak benzyna, błyskawicznie. Więc musieli omiatać, co sobota odkurzać instalacje, bo samozapłon albo od krosna, A niech się coś odkręciło, iskra, to..

A przeżywałem parę pożarów, niedużych, tam jedno, dwa krosna, bo załoga była przeszkolona i jak się zapaliło, to my wiedzieliśmy, mistrzowie, co robić. Że zawsze w zarodku, jak to się mówiło, gasiliśmy. Krosno nam się jedno opaliło czy dwa, to było już najwięcej. Ale zawsze bardzo często, powiem pani, jeśli chodzi o "Saurery". Tam taki hamulec jest i napędza regulator, taka dźwignia. I ona lubiła się odkręcać i tarła się o koło od silnika. Ale jak ja przychodziłem rano na przykład - cały park na sali - to ja zwracałem na to uwagę. Jak tam widziałem, że już się waha, to na karteczce i podawałem tkaczce i ona to mistrzowi zgłaszała i mistrz zaraz dokręcał. Czyli spisując, to ja obserwowałem. I ja wyczuwałem nawet krosna, jak niesprawne było w tym huku. To też na kartce pisałem, że tu trzeba to zrobić, tu trzeba to zrobić. Po pracy krosna ja już wiedziałem. Dlatego ja w słuchawkach nie chodziłem bo w słuchawkach to się nic nie słyszy. No a jak ja przechodziłem cały park taką serpentyną - bo wszędzie osnowy, to taką drogą transportową się chodziło - to wszystkie rzeczy wyłapywałem. Na karteczce danemu mistrzowi na zespole i on to poprawił. I unikaliśmy pożarów niepotrzebnych czy awarii niepotrzebnych. Dobry mistrz to nogą dotknie krosno i wie, że coś tu nie gra. Bicia są złe czy ręką dotknie przesmyk, jak krosno pracuje i wie, jak czółenko lata. Czy równo bije, czy na płochę spojrzy - też widać lot czółenka. Widać, jak już tak lata, to już lubi przeciąć nitkę. Trzeba to poprawić, wyliniować. No ale to są takie sprawy techniczne mistrzów.

Autor: Nieznany
Licencja: Creative Commons

zgłoś naruszenie zasad

komentarze
Szukaj
zobacz również

Pracowali w warunkach różnych. Przeważnie była to praca trzyzmianowa. Jedynie w biurze była praca dzienna. Tak była trzyzmianowa. Czy to na przędzalni czy na tkalni warunki nie były dobre, bo faktyczn...

więcej

No i tam miałem styczność znów z przędzalnią średnio-przędną. No to zdaje się, ja nie pracowałem, ale bardzo często tam bywałem, ponieważ od nas ta przędza z magazynów szła właśnie na tą przędzalnię ś...

więcej

Scenka w Parku Sienkiewicza. W tle, po prawej, budynek stołówki dla inteligencji (dzisiaj to Muzeum Przyrodnicze Uniwersytetu Łódzkiego). Park Sienkiewicza (dawniej Miikołajewski Ogród Miejski - od...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa