Mieliśmy najnowocześniejszą wykańczalnię w Europie

lata | 1970 dodano | 01.11.2018

maszyny , warunki pracy

dodał(a): Profil użytkownika melaine koina

Uważam, że lepsza była jak teraz, jak obserwuję. Że ludzie się szanowali bardziej. Ludziom zależało na pracy. I dyscyplina była przestrzegana. Kadra była na wysokim poziomie wtedy. Technicznie przygotowana. Park maszynowy był bardzo nowoczesny, muszę powiedzieć, bo akurat ja miałem to szczęście, że od sześćdziesiątego czwartego roku modernizowano po kolei oddziały.

Mieliśmy najnowocześniejszą wykańczalnię w Europie, można powiedzieć. Tkalnię też. Krosna i amerykańskie mieliśmy i na licencji szwajcarskiej wykonane w "Wifamie", w Polsce - „Saurery”. Sprowadzane były też na licencji rosyjskiej - krosna firmy szwajcarskiej STD się tak nazywały. „Sulzery” oryginalne szwajcarskie, bo to ich Rosjanie licencję wykupili i produkowali. Ich nazwa była STD.

Pracowało się na trzy zmiany. Warunki pracy były już lepsze, jak do modernizacji sali. Bo jak były krosna angielskie, to sala była napędzana systemem transmisyjnym. Krosna były napędzane systemem. To ten system nie miał żadnych zalet, miał same wady. Powodował dużą wypadkowość, bo pasy transmisyjne były ze skóry. No i one jak długo pracują, to się skóra robi krucha. Pękały. Robiły różne awarie. Mówię o krzywdzie, jaką ludziom wyrządzały. Uderzyły w głowę, czy oskalpowały nawet kobiety. Wtedy temperatura była bardzo wysoka na takiej sali. Bo to przemysł bawełniany, to musi być ciepło i duża wilgotność. Zapylenie sali było bardzo duże. Choroby zawodowe - pylica płuc, głuchota, choroby kręgosłupa, żylaki u kobiet, bo one cały czas na nogach.

Tkacz, jeśli chodzi o krosna angielskie, obsługiwał od dwóch do dziesięciu w zależności od asortymentu, jaki wytwarzał. Jeśli asortyment był cienki, przędza - numer metryczny przędzy był cieniutki, to tkacz więcej obsłużył tych krosien. A jeśli na przykład robił flanele, to na dwóch miał dużo pracy. A po modernizacji tkacz obsługiwał przykładowo od dwunastu do czternastu krosien „Saurer”. No i dwanaście krosien STD, osiem - też w zależności od asortymentu jaki wytwarzał.

Takie zakłady wytwarzały na przykład u mnie w "Pamotexie"... to pościelówka, ubraniówka. Takie tkaniny się wytwarzało. Cykl produkcji był zamknięty. Od beli tkaniny do gotowego wyrobu. Mieliśmy swoje szwalnie, pościel gotową wysyłaliśmy do Szwecji, za granicę. Robiliśmy popeliny tak zwane na prochowce, jak były modne. Zresztą te tkaniny popelinowe są do dzisiaj są modne. I to jest typowa tkanina płaszczowa bardzo wysokiej jakości przędzy.

Autor: Nieznany
Licencja: Creative Commons

zgłoś naruszenie zasad

komentarze
Szukaj
zobacz również

Myślałem, co zrobić z tymi maszynami, co miałem jako włókiennik. Nie chciałem tego na złom wyrzucić, więc proponowałem, żeby ta izba pamięci u Poznańskich powstała tutaj. To jest dzięki mojemu pomysło...

więcej

Jako włókiennik byłem na wcześniejszej emeryturze, bo szkodliwe. Ileś tam lat pani przepracuję w zakładzie, nie pamiętam ile, chyba dziewiętnaście lat,  to wtedy może pani na wcześniejszą emerytu...

więcej

Jak robiłem, to babcie jak mi przynosiły, to chciały żeby nie zginęła maszyna, to wycenić ją na jaką, żeby jak zginęła, to jej wartość tam wyceniały. Dużo. Ja mówię, co Pani, przecie ta maszyna to jes...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa