Ogrodowa 1
wykonano | 03.08.2011
dodano | 24.08.2015
ogrodowa
,
teatr
dodał(a):
Michał Gruda
A to było w takim trudnym okresie, bo akurat się zrobił październik. Myśmy już mieli prawie gotowy jeden program, ale jak huknęło, i Gomułka, i potem powstanie w Budapeszcie, i to nagle się okazało, że to, cośmy przygotowali, już jest nieaktualne. Na półkę, raz. No to siedzimy, piszemy następny program, to już było po tym, po październiku, po tym, kiedy się wojska radzieckie z tego, z Legnicy ruszyły i czołgi jechały na Warszawę, tośmy zrobili program „Troja, miasto otwarte”. Już był plakat, był plakat, był koń, spod konia wyglądała lufa karabinu, a koń miał wąsy Stalina na tego, na boku. No, to już nie była aluzja, to było takie bicie mordzie, no wiadomo, o co chodzi, koń trojański, czyli wojska radzieckie, które tu to, siedzą u nas w Polsce, jak, jak się coś dzieje nie po ich myśli, to chcą interweniować, i tak dalej, i tak dalej. I to był taki ostry program rzeczywiście, bo taki był trochę antyradziecki. Nawet łódzka cenzura była gotowa puścić, ale pojechała pani do tego, do Warszawy na konsultacje, też położyli. No inagle nie mamy programu, no to ludzie, czyli głównie wykonawcy nie mają co robić, no, poodchodzili z teatru, nie mamy sali, mówię, no kurczę, to nam się ten, ten teatr rozsypie. Ale jak zawsze dobrzy ludzie pomogli, złapaliśmy Dom Kultury Zakładów Marchlewskiego, czyli vis a vis tkalni Poznańskiego tam na tym, na Ogrodowej. No i tamśmy tego, wystawili taki program „Jestem czajnik”. Też był niedobry, bo w końcu myśmy też zgłupieli wtedy, w ogóle nie bardzo wiedzieli jak, za co łapać, o czym pisać i takie, takie były dowcipy od Sasa i lasa. Było parę ostrych takich rzeczy, o, o tym, o rozwiązywaniu spółdzielni produkcyjnych, bo to był taki temat wtedy bardzo gorący, kiedy Gomułka zarządził jakiś ten, chłopi się upierają, że nie chcą, to tego, rozwiązywać, no tośmy tam taka operetkę nawet zrobili, ale to w sumie/ i to po tym programie też nas wygonili stamtąd, tylko zdaje się, to już nie była straż pożarna chyba, a chyba, chyba Zakłady Marchlewskiego, zdaje się, miały pomysł na to, jak to zagospodarować, no i skończyły się, skończył się drugi adres.
Autor:
Ewelina Kurkowska
Licencja:
Creative Commons
zgłoś naruszenie zasad